Witajcie! Tu *Luna*
1. Zauważyłam, że moje posty -w porównaniu do innych- są zbyt krótkie, a w dodatku "powierzchniowe", dlatego chciałam przeprosić Was za to. Postaram się dopracować 1-wszy i 2-gi rozdział, a te 2 wpisy -1 i 2 rozdział- zostaną usunięte. Jeszcze raz przepraszam.
Wybaczcie mi, bo jestem tylko człowiekiem...
2. Dzisiaj wstawię kilka zdjęć moich rysunków z HP.
Wasza *Luna*
Lily Evans i Huncwoci... Always!!!
sobota, 23 stycznia 2016
środa, 20 stycznia 2016
Ogłoszenia parafialne #1
OGŁOSZENIE PARAFIALNE!!!
1)
Dlaczego nie komentujecie wpisów?
Jest mi z tego powodu przykro, bo nie wiem, czy moje pisanie ma sens i czy ktokolwiek je czyta. Mam wrażenie, że to jak groch o ścianę... Jeśli czytacie, zostawcie komentarz. Nie jestem doskonała, więc przyjmę każdą krytykę, oraz każdy miły komentarz.
2)
Kolejny rozdział już w tą sobotę, 23 stycznia. Tym razem zrujnuję sielankę w Hogwarcie, za czasów Huncwotów.
Pozdrawiam wszystkich...
*Luna*
1)
Dlaczego nie komentujecie wpisów?
Jest mi z tego powodu przykro, bo nie wiem, czy moje pisanie ma sens i czy ktokolwiek je czyta. Mam wrażenie, że to jak groch o ścianę... Jeśli czytacie, zostawcie komentarz. Nie jestem doskonała, więc przyjmę każdą krytykę, oraz każdy miły komentarz.
2)
Kolejny rozdział już w tą sobotę, 23 stycznia. Tym razem zrujnuję sielankę w Hogwarcie, za czasów Huncwotów.
Pozdrawiam wszystkich...
*Luna*
piątek, 15 stycznia 2016
Rozdział 2 - Przeprosiny...
Witajcie! :D tu *Luna* !!!
Mam dla Was kolejny rozdział historii o Lily i Huncwotach, a w szczególności o jednym z nich. O kim, to Wy sami wiecie... Zapraszam do czytania!!!
LILY EVANS
Weszliśmy do Wielkiej Sali. Jak zwykle, było tłoczno. Ledwo co znalezliśmy miejsca przy stole Gryfonów. Profesor Dumbledore wygłosił (jak zwykle) niezbyt długą przemowę, żebyśmy nie zasnęli z nudów. Po ok. 20 minutach zaczęła się uczta. Po uczcie ja i Remus prowadziliśmy pierwszorocznych do pokoju wspólnego Gryfonów i pokazywaliśmy im, gdzie są dormitoria chłopców, a gdzie dziewcząt. Gdy wszyscy już poszli, powiedziałam do Remusa:-Remus, przepraszam cię. Ja naprawdę nie chciałam.-po chwili milczenia, odpowiedział mi-Ja się nie gniewam, rozumiem cię, ale powinnaś też przeprosić Jamesa. On naprawdę się zmienił. Lily, nie możesz wciąż ,,rozdrapywać starych ran". Po prostu Severus na twoją przyjaźń nie zasługuje.-dodał-Remi?-zapytałam-Słucham?-odpowiedział-Mógłbyś zawołać tu na chwilę Jamesa?-poprosiłam-No ok... Zaraz go zawołam. Dobranoc Lily.-odpowiedziałam-Dobranoc Remus.-I usiadłam na sofie, obok kominka, patrząc się w wesoły ogień. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam...
***************************************************************************
JAMES POTTER
Siedziałem na swoim łóżku, zastanawiając się, dlaczego ona mi to zrobiła. Przecież nic jej nie zrobiłem. Zmieniłem się, a ona tego nie widzi. Z resztą, ona widzi tylko to, co ona chce. Z tego powodu miałem ochotę rzucić na siebie Avadę. Moje melancholijne rozmyślania przerwał Remus, wchodzący do pokoju. Zapytał:-James?-nie odpowiedziałem.-James do jasnego Cruciatusa odezwij się do mnie!-Krzyknął. Jak można było się spodziewać, obudził Łapę (Glizdek nadal spał jak trafiony Avadą). Ja sam jeszcze nie widziałem krzyczącego Lunatyka. Z tego powodu prawie podskoczyłem ze zdziwienia.-Co chcesz?-w końcu odpowiedziałem-Mógłby mi ktoś wytłumaczyć, czemu do jasnej cholery mnie budzicie?!-Powiedział ze złością w głosie Łapa-Rogacz, Evans cię woła.-powiedział w końcu Remus-No i z tego powodu drzesz się, jakby kogoś zabili?!-burknął Łapa-A swoją drogą, to co ta Evans chce od Rogasia? Po tym, jak nawrzzeszczała na Rogacza?-zainteresował się Black-Nie wiem, to sprawa między Evans, a Jamesem. To co, idziesz?-zapytał Remus Rogacza-Sam nie wiem.-odparł-No dalej, Rogaś! Idź! Skoro sama Ruda cię woła, to może chce z tobą pogadać. I jeśli jeszcze raz którykolwiek z was - oprócz Glizdka, bo śpi - mnie obudzi, będą mieli do czynienia ze mną!-Wstałem i wyszłem. Było już późno - no w końcu 1 w nocy to nie jest wczesna pora. Ale jutro - to znaczy dziś - to sobie odeśpię. W końcu dziś sobota, to lekcji nie będzie.
***************************************************************************
Gdy zeszłem na dół, ledwo co żarzył się ogień w kominku, a na sofie ktoś leżał. To była Lily. Tak słodko wygląda, jak śpi. Postanowiłem jej nie budzić i usiadłem w fotelu, obok sofy. Niestety miałem pecha, bo fotel się przewrócił, więc obudziłem ją. Gdy otworzyła oczy, wyglądała na zaskoczoną. Co jej się dziwić, ja też byłbym zaskoczony.
LILY EVANS
Obudził mnie dziwny trzask. Po chwili, gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam Jamesa. Byłam zaskoczona. Wyglądał on na zakłopotanego. Po chwili milczenia wstałam i podeszłam do Jamesa. Patrzył się na mnie swoimi orzechowymi, wielkimi oczami. W końcu zaczęłam mówić:-James... Ja... chciałam cię tylko przeprosić... Nie powinnam... cię tak traktować... Prze... prze... praszam!-Po tym ostatnim słowie rozpłakałam się i przytuliłam się do Jamesa. On mnie - o dziwo - nie odepchnął, tylko przytulił mocniej. Po chwili tego stania, on miał całą mokrą koszulę, a ja opuchnięte policzki i czerwone oczy - od łez. Po chwili on mnie podprowadził do sofy i usiedliśmy razem, obejmując się. Po chwili zapytałam:-T-to c-co? Wy-wybaczy-czysz mi?-on tylko się uśmiechnął i odpowiedział-Tobie zawsze, Liluś.-Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej i pocałowałam go w policzek. On odwzajemnił mój pocałunek, tylko że w usta. Zrobił to delikatnie. Siedzieliśmy tak długo... Chyba z godzinę... Ale ja już nie wiedziałam. James pogładził moje włosy i zasnęłam w jego objęciach...
***************************************************************************
JAMES POTTER
Nigdy nie byłem taki szczęśliwy. No możę po za tym dniem, w którym tata kupił mi moją pierwszą miotłę - taką prawdziwą. Lily Evans mnie przeprosiła. A teraz śpi, w moich objęciach. Postanowiłem pójść do dormitorium chłopców po koc. Gdy przyszłem, położyłem Evans na sofie, a ja sam położyłem się obok niej. Opatuliłem ją kocem, a sam spałem bez koca. Było mi trochę zimno, ale trudno. Dla miłości warto pocierpieć. Patrzyłem się na ogień, wypalający się w kominku i na Lily Evans. Wyglądała tak słodko i niewinnie, jak spała. Postanowiłem sobie, że będę ją chronił do końca swojego życia. I w końcu zasnąłem...
***************************************************************************
Uff... zdążyłam. Kolejny post już w kolejnym tygodniu... Jeśli Ci się podobał, albo nie podobał... Pozostaw po sobie ślad... Chętnie odpowiem na Wasze pytania.
Dobranoc :)
*Luna*
Mam dla Was kolejny rozdział historii o Lily i Huncwotach, a w szczególności o jednym z nich. O kim, to Wy sami wiecie... Zapraszam do czytania!!!
LILY EVANS
Weszliśmy do Wielkiej Sali. Jak zwykle, było tłoczno. Ledwo co znalezliśmy miejsca przy stole Gryfonów. Profesor Dumbledore wygłosił (jak zwykle) niezbyt długą przemowę, żebyśmy nie zasnęli z nudów. Po ok. 20 minutach zaczęła się uczta. Po uczcie ja i Remus prowadziliśmy pierwszorocznych do pokoju wspólnego Gryfonów i pokazywaliśmy im, gdzie są dormitoria chłopców, a gdzie dziewcząt. Gdy wszyscy już poszli, powiedziałam do Remusa:-Remus, przepraszam cię. Ja naprawdę nie chciałam.-po chwili milczenia, odpowiedział mi-Ja się nie gniewam, rozumiem cię, ale powinnaś też przeprosić Jamesa. On naprawdę się zmienił. Lily, nie możesz wciąż ,,rozdrapywać starych ran". Po prostu Severus na twoją przyjaźń nie zasługuje.-dodał-Remi?-zapytałam-Słucham?-odpowiedział-Mógłbyś zawołać tu na chwilę Jamesa?-poprosiłam-No ok... Zaraz go zawołam. Dobranoc Lily.-odpowiedziałam-Dobranoc Remus.-I usiadłam na sofie, obok kominka, patrząc się w wesoły ogień. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam...
***************************************************************************
JAMES POTTER
Siedziałem na swoim łóżku, zastanawiając się, dlaczego ona mi to zrobiła. Przecież nic jej nie zrobiłem. Zmieniłem się, a ona tego nie widzi. Z resztą, ona widzi tylko to, co ona chce. Z tego powodu miałem ochotę rzucić na siebie Avadę. Moje melancholijne rozmyślania przerwał Remus, wchodzący do pokoju. Zapytał:-James?-nie odpowiedziałem.-James do jasnego Cruciatusa odezwij się do mnie!-Krzyknął. Jak można było się spodziewać, obudził Łapę (Glizdek nadal spał jak trafiony Avadą). Ja sam jeszcze nie widziałem krzyczącego Lunatyka. Z tego powodu prawie podskoczyłem ze zdziwienia.-Co chcesz?-w końcu odpowiedziałem-Mógłby mi ktoś wytłumaczyć, czemu do jasnej cholery mnie budzicie?!-Powiedział ze złością w głosie Łapa-Rogacz, Evans cię woła.-powiedział w końcu Remus-No i z tego powodu drzesz się, jakby kogoś zabili?!-burknął Łapa-A swoją drogą, to co ta Evans chce od Rogasia? Po tym, jak nawrzzeszczała na Rogacza?-zainteresował się Black-Nie wiem, to sprawa między Evans, a Jamesem. To co, idziesz?-zapytał Remus Rogacza-Sam nie wiem.-odparł-No dalej, Rogaś! Idź! Skoro sama Ruda cię woła, to może chce z tobą pogadać. I jeśli jeszcze raz którykolwiek z was - oprócz Glizdka, bo śpi - mnie obudzi, będą mieli do czynienia ze mną!-Wstałem i wyszłem. Było już późno - no w końcu 1 w nocy to nie jest wczesna pora. Ale jutro - to znaczy dziś - to sobie odeśpię. W końcu dziś sobota, to lekcji nie będzie.
***************************************************************************
Gdy zeszłem na dół, ledwo co żarzył się ogień w kominku, a na sofie ktoś leżał. To była Lily. Tak słodko wygląda, jak śpi. Postanowiłem jej nie budzić i usiadłem w fotelu, obok sofy. Niestety miałem pecha, bo fotel się przewrócił, więc obudziłem ją. Gdy otworzyła oczy, wyglądała na zaskoczoną. Co jej się dziwić, ja też byłbym zaskoczony.
LILY EVANS
Obudził mnie dziwny trzask. Po chwili, gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam Jamesa. Byłam zaskoczona. Wyglądał on na zakłopotanego. Po chwili milczenia wstałam i podeszłam do Jamesa. Patrzył się na mnie swoimi orzechowymi, wielkimi oczami. W końcu zaczęłam mówić:-James... Ja... chciałam cię tylko przeprosić... Nie powinnam... cię tak traktować... Prze... prze... praszam!-Po tym ostatnim słowie rozpłakałam się i przytuliłam się do Jamesa. On mnie - o dziwo - nie odepchnął, tylko przytulił mocniej. Po chwili tego stania, on miał całą mokrą koszulę, a ja opuchnięte policzki i czerwone oczy - od łez. Po chwili on mnie podprowadził do sofy i usiedliśmy razem, obejmując się. Po chwili zapytałam:-T-to c-co? Wy-wybaczy-czysz mi?-on tylko się uśmiechnął i odpowiedział-Tobie zawsze, Liluś.-Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej i pocałowałam go w policzek. On odwzajemnił mój pocałunek, tylko że w usta. Zrobił to delikatnie. Siedzieliśmy tak długo... Chyba z godzinę... Ale ja już nie wiedziałam. James pogładził moje włosy i zasnęłam w jego objęciach...
***************************************************************************
JAMES POTTER
Nigdy nie byłem taki szczęśliwy. No możę po za tym dniem, w którym tata kupił mi moją pierwszą miotłę - taką prawdziwą. Lily Evans mnie przeprosiła. A teraz śpi, w moich objęciach. Postanowiłem pójść do dormitorium chłopców po koc. Gdy przyszłem, położyłem Evans na sofie, a ja sam położyłem się obok niej. Opatuliłem ją kocem, a sam spałem bez koca. Było mi trochę zimno, ale trudno. Dla miłości warto pocierpieć. Patrzyłem się na ogień, wypalający się w kominku i na Lily Evans. Wyglądała tak słodko i niewinnie, jak spała. Postanowiłem sobie, że będę ją chronił do końca swojego życia. I w końcu zasnąłem...
***************************************************************************
Uff... zdążyłam. Kolejny post już w kolejnym tygodniu... Jeśli Ci się podobał, albo nie podobał... Pozostaw po sobie ślad... Chętnie odpowiem na Wasze pytania.
Dobranoc :)
*Luna*
niedziela, 10 stycznia 2016
Rozdział 1 - Wspomnienia...
Witajcie!
Tu *Luna*
A o to obiecany pierwszy rozdział...
Zapraszam do czytania...
***************************************************************************
LILY EVANS
Obudziłam się o 5 rano. Jest piątek, więc jutro lekcji nie będzie. Za oknem blady świt. Koło mojego łóżka, na komodzie śpi w klatce sowa (Kiss). Leżę sobie w łóżku i nie mam zamiaru z niego wstawać zbyt szybko, no bo przecież to ostatnie chwile w moim domu, pokoju - po prostu - w mugolskim świecie. O 11 mam pociąg do Hogwartu. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zobaczę się z Ann i Dorcas - moimi przyjaciółkami. Tęsknię również za Huncwotami, chociaż... nie, raczej nie. A na pewno nie za jednym z nich - Jamesem Potterem. I właśnie w tej chwili przypomniał mi się ten dzień, w którym staciłam mojego pierwszego przyjaciela, który opowiadał mi o Hogwarcie, Azkabanie, dementorach i oczywiście o magii. To on mi powiedział, że jestem czarownicą. To on ,,wprowadził'' mnie w świat magii. Nadal mnie to boli, że on nazwał mnie szlamą. Nie rozumiem nadal tego, jak on mógł mi to zrobić. Z resztą, on mnie już chyba z milion razy przepraszał, a ja mu nie chciałam wybaczyć. Dlaczego? Bo on chciał zostać śmierciożercą - sługą Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Ale winą obarczam całkowicie Jamesa. To on raz ze swoją bandą Huncwotów go poniżał przy innych. To on się nad nim znęcał. Może, gdyby go wtedy nie rozzłościł, Sev nie zrobiłby tego. No ale na chwilę obecną wystarczy wspominania.
***************************************************************************
Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Ubrałam się, wyszczotkowałam włosy, wzięłam prysznic i umyłam zęby. Mama już od 6 rano krząta się w kuchni. Petunia pewnie jeszcze śpi. Wróciłam do pokoju, żeby nakarmić sowę, gdy nagle... przyleciała brązowa sowa. Wiadomo już od kogo. Od Jamesa. Postanowiłam - po raz pierwszy i ostatni - otworzyć go i przeczytać w całości. Treść listu brzmiała tak:
Droga Lily
Zapewne nie odpiszesz mi na ten list, ale martwię się o Ciebie. Czy nadal gniewasz się na mnie, że Smarkerus Cię nazwał nie powiem już jak? Jeszcze raz Cię przepraszam. U nas- jeśli Cię to ciekawi - czyli Huncwotów jest ok. Tylko Remi troszkę jest poturbowany po pełni, Black siedzi u mnie całe wakacje, bo jak wiesz uciekł z domu, a Glizdek siedzi u siebie w domu. Moi rodzice ślą Ci pozdrowienia. Do zobaczenia w pociągu!!!
Twój na zawsze, James
PS. pod spodem jest też krótki list od Łapy
Cześć Ruda!
Nie odzywasz się do nas od początku wakacji. Rogacz ma świra. Ciągle bredzi o tobie, jakby napił się Ognistej. Ruda zrób coś z nim, bo go zamorduję.
Łapa
***************************************************************************
Treść listu mnie rozśmieszyła (w szczególności od Łapy), ale list od Rogacza zrójnował mój porządek w głowie. Przez ten list zaczęłam się zastanawiać, czy może jedna James się zmienił, bo jeśli tak, to jestem gotowa mu wybaczyć. Na więcej na razie niech nie liczy. Postanowiłam mu (Rogaczowi) odpisać:
Rogaty Rogaczu
Zgadłeś, nadal się gniewam. Nie mam ochoty do ciebie pisać, ale RAZ mogę zrobić wyjątek. U mnie też jest ok, ale jak na razie nie wybaczę ci, jeśli się nie zmienisz. Daję ci pierwszą i ostatnią szansę. Nie zmarnuj jej. Na więcej nie licz. Pozdrów Łapę, Remusa i swoich rodziców.
NIE TWOJA, LILY
***************************************************************************
No ok, ten list nie jest zbyt długi, ale od razu można z niego wyczytać, że nie ma u mnie szans. Dałam sowie Jamesa list i wypuściłam ją przez okno. Mama woła mnie na śniadanie. Co się dziwić, jest 7:30. Szybko schodzę po schodach (mało co się na nich nie zabiłam) i siadam do stołu. Petunia już jest, ale nawet na mnie nie spojrzałam. Coś tam burknęła pod nosem. Mama podała naleśniki z sokiem klonowym - moje ulubione - i usiadła obok mnie. Tata siedzi na fotelu i czyta gazetę, co chwila popijając kawę. Mama mnie przytuliła. Również przytuliłam mamę.
***************************************************************************
Jestem już na peronie 9 i 3/4. Tata podwiózł mnie na King Cross samochodem, przytulił mnie mocno i dał mi kopertę, z pieniędzmi ,,na drobne wydatki''. Podziękowałam mu i wjechałam wózkiem z kufrem i klatką z sową na barierkę. Po chwili znalazłam się na peronie 9 i 3/4. Na nim inni rodzice żegnali się ze swoimi dziećmi. To nie sprawiedliwe, żę moi rodzice nie mogą. Właśnie spotkałam Ann i Dorcas.
-Cześć Liluś! Cieszę się, że w końcu jesteś!-powiedziała Ann i mocno mnie przytuliła.-Lilka, już myślałam, że nie przyjedziesz!-Powiedziała Dorcas i również mnie przytuliła.-Dziewczyny, ja też się cieszę!-Powiedziałam radośnie, przytulając je. Jeszcze tak sobie rozmawiałyśmy, gdy nagle... przyszli Huncwoci z Jamesem na czele. Szybko się odwróciłam i zamierzałam wmieszać się w tłum, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Można się domyślić, kto to był. Był to James.-Lily, a ty gdzie się wybierasz? Masz zamiar wrócić się do domu?-Zapytał uprzejmie(?!)-Nie twój interes, Potter!-Odburknęłam.-Jakoś w liście inaczej do mnie pisałaś...-Odpowiedział z ironią w głosie.-Daj mi w końcu spokój, Potter! Dziewczyny! Idziemy!-Fuknęłam na Rogacza i poszłam z dziewczynami do pociągu. Huncwoci zostali na dworze, patrząc na mnie ze zdziwieniem - oprócz Jamesa, który stał, patrząc się w chodnik. -Lily? Co cię ugryzło?-Zapytała nieśmiało Ann.-Dziewczyny, przepraszam, ale na razie nie chcę o tym rozmawiać. Ten Potter mnie strasznie wkurza!-Powiedziałam, a po chwili znalazłyśmy pusty przedział, gdzie usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać o wakacjach.
***************************************************************************
Po chwili przyszli Huncwoci. Glizdek usiadł najbliżej drzwi - czekał na wózek ze słodyczami -, Remi obok Ann, Dorcas obok Łapy, Łapa obok Rogacza, a Rogacz na wprost mnie - czyli od okna. Ja i James całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Graliśmy w Szachy Czarodziejów, w Gargulki i w Eksplodującego Durnia. Po godzinie poszłam wraz z Remusem przebrać się i założyć swoje odznaki Prefektów. Gdy tak patrolowaliśmy pociąg, Remus nie wytrzymał tej irytującej ciszy i zagadał do mnie:-Lily, o co tak dokładnie pogryzliście się z Rogasiem?-Odparłam mu z ironią w głosie.-To twój przyjaciel ci nie powiedział?-Odpowiedział mi.-Nie odzywa się do nas odkąd poszłyście do pociągu. Łapa próbował coś od niego wyciągnąć, ale James zagroził, że jeśli nie Łapa nie da mu spokoju, osobiście rzuci na niego Avadę.-Zaśmiał się Remus.-I od tej pory się do niego nie odzywamy.-Takiego wkurzonego go jeszcze nie widziałem.-Dodał.-Nie chcę na razie o tym rozmawiać, ale jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć, to nadal jestem na niego zła za to, że przez niego straciłam przyjaciela!-Powiedziałam ze złością w głosie.-Ja cię rozumiem, ale uważam, że to nie jest do końca tylko jego wina.-Remus próbował usprawiedliwić Rogacza.-Jemu naprawdę na tobie zależy. Zmienił się. Całe wakacje - jak wiesz od Łapy - tylko o tobie gadał.-Dodał.-Wiesz co, nie wierzę mu!Nie nawidzę go!On się nie zmienił!-Powiedziałam ze łzami w oczach i zanim Remus zdąrzył cokolwiek powiedzieć, uciekłam do łazienki. Zamknęłam się w toalecie i płakałam. Nie wiem jak długo to trwało, jak przyszły dziewczyny. Dorcas zapytała.-Liluś nic ci nie jest? Wyjdź do nas, proszę.-Po chwili wyszłam. Gdy zobaczyłam się w lustrze, miałam oczy zaczerwienione od łez. Dorcas dała mi krem maskujący zaczerwienioną od płaczu twarz i po chwili wyglądałam, jakbym nigdy nie płakała. Po chwili opowiedziałam wszystko - ze szczegółami - dziewczynom, i zapytałam.-Ann, kto wam powiedział, że tu jestem?-Ann odpowiedziała.-Remus do nas przyszedł i zapytał, czy ciebie tu nie ma. James się zmartwił, ale nic nie odpowiedział. Ja i Dorcas poszłyśmy cię szukać i o to jesteśmy.-Uśmiechnęłam się tylko.-No chodź Lilka, zaraz będziemy w Hogwarcie. Przebieraj się!- I poszłyśmy we trzy przebrać się w szkolne szaty. Potem poszłyśmy do naszego przedziału i usiadłyśmy. Dziewczyny rozmawiały z chłopakami, a ja i James siedzieliśmy, gapiąc się w szybę. Po chwili pociąg się zatrzymał i wszyscy razem poszliśmy do Wielkiej Sali...
***************************************************************************
Na dziś to chyba tyle. Kolejny rozdział w następnym tygodniu...
Dobranoc :D
*Luna*
Tu *Luna*
A o to obiecany pierwszy rozdział...
Zapraszam do czytania...
***************************************************************************
LILY EVANS
Obudziłam się o 5 rano. Jest piątek, więc jutro lekcji nie będzie. Za oknem blady świt. Koło mojego łóżka, na komodzie śpi w klatce sowa (Kiss). Leżę sobie w łóżku i nie mam zamiaru z niego wstawać zbyt szybko, no bo przecież to ostatnie chwile w moim domu, pokoju - po prostu - w mugolskim świecie. O 11 mam pociąg do Hogwartu. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zobaczę się z Ann i Dorcas - moimi przyjaciółkami. Tęsknię również za Huncwotami, chociaż... nie, raczej nie. A na pewno nie za jednym z nich - Jamesem Potterem. I właśnie w tej chwili przypomniał mi się ten dzień, w którym staciłam mojego pierwszego przyjaciela, który opowiadał mi o Hogwarcie, Azkabanie, dementorach i oczywiście o magii. To on mi powiedział, że jestem czarownicą. To on ,,wprowadził'' mnie w świat magii. Nadal mnie to boli, że on nazwał mnie szlamą. Nie rozumiem nadal tego, jak on mógł mi to zrobić. Z resztą, on mnie już chyba z milion razy przepraszał, a ja mu nie chciałam wybaczyć. Dlaczego? Bo on chciał zostać śmierciożercą - sługą Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Ale winą obarczam całkowicie Jamesa. To on raz ze swoją bandą Huncwotów go poniżał przy innych. To on się nad nim znęcał. Może, gdyby go wtedy nie rozzłościł, Sev nie zrobiłby tego. No ale na chwilę obecną wystarczy wspominania.
***************************************************************************
Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Ubrałam się, wyszczotkowałam włosy, wzięłam prysznic i umyłam zęby. Mama już od 6 rano krząta się w kuchni. Petunia pewnie jeszcze śpi. Wróciłam do pokoju, żeby nakarmić sowę, gdy nagle... przyleciała brązowa sowa. Wiadomo już od kogo. Od Jamesa. Postanowiłam - po raz pierwszy i ostatni - otworzyć go i przeczytać w całości. Treść listu brzmiała tak:
Droga Lily
Zapewne nie odpiszesz mi na ten list, ale martwię się o Ciebie. Czy nadal gniewasz się na mnie, że Smarkerus Cię nazwał nie powiem już jak? Jeszcze raz Cię przepraszam. U nas- jeśli Cię to ciekawi - czyli Huncwotów jest ok. Tylko Remi troszkę jest poturbowany po pełni, Black siedzi u mnie całe wakacje, bo jak wiesz uciekł z domu, a Glizdek siedzi u siebie w domu. Moi rodzice ślą Ci pozdrowienia. Do zobaczenia w pociągu!!!
Twój na zawsze, James
PS. pod spodem jest też krótki list od Łapy
Cześć Ruda!
Nie odzywasz się do nas od początku wakacji. Rogacz ma świra. Ciągle bredzi o tobie, jakby napił się Ognistej. Ruda zrób coś z nim, bo go zamorduję.
Łapa
***************************************************************************
Treść listu mnie rozśmieszyła (w szczególności od Łapy), ale list od Rogacza zrójnował mój porządek w głowie. Przez ten list zaczęłam się zastanawiać, czy może jedna James się zmienił, bo jeśli tak, to jestem gotowa mu wybaczyć. Na więcej na razie niech nie liczy. Postanowiłam mu (Rogaczowi) odpisać:
Rogaty Rogaczu
Zgadłeś, nadal się gniewam. Nie mam ochoty do ciebie pisać, ale RAZ mogę zrobić wyjątek. U mnie też jest ok, ale jak na razie nie wybaczę ci, jeśli się nie zmienisz. Daję ci pierwszą i ostatnią szansę. Nie zmarnuj jej. Na więcej nie licz. Pozdrów Łapę, Remusa i swoich rodziców.
NIE TWOJA, LILY
***************************************************************************
No ok, ten list nie jest zbyt długi, ale od razu można z niego wyczytać, że nie ma u mnie szans. Dałam sowie Jamesa list i wypuściłam ją przez okno. Mama woła mnie na śniadanie. Co się dziwić, jest 7:30. Szybko schodzę po schodach (mało co się na nich nie zabiłam) i siadam do stołu. Petunia już jest, ale nawet na mnie nie spojrzałam. Coś tam burknęła pod nosem. Mama podała naleśniki z sokiem klonowym - moje ulubione - i usiadła obok mnie. Tata siedzi na fotelu i czyta gazetę, co chwila popijając kawę. Mama mnie przytuliła. Również przytuliłam mamę.
***************************************************************************
Jestem już na peronie 9 i 3/4. Tata podwiózł mnie na King Cross samochodem, przytulił mnie mocno i dał mi kopertę, z pieniędzmi ,,na drobne wydatki''. Podziękowałam mu i wjechałam wózkiem z kufrem i klatką z sową na barierkę. Po chwili znalazłam się na peronie 9 i 3/4. Na nim inni rodzice żegnali się ze swoimi dziećmi. To nie sprawiedliwe, żę moi rodzice nie mogą. Właśnie spotkałam Ann i Dorcas.
-Cześć Liluś! Cieszę się, że w końcu jesteś!-powiedziała Ann i mocno mnie przytuliła.-Lilka, już myślałam, że nie przyjedziesz!-Powiedziała Dorcas i również mnie przytuliła.-Dziewczyny, ja też się cieszę!-Powiedziałam radośnie, przytulając je. Jeszcze tak sobie rozmawiałyśmy, gdy nagle... przyszli Huncwoci z Jamesem na czele. Szybko się odwróciłam i zamierzałam wmieszać się w tłum, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Można się domyślić, kto to był. Był to James.-Lily, a ty gdzie się wybierasz? Masz zamiar wrócić się do domu?-Zapytał uprzejmie(?!)-Nie twój interes, Potter!-Odburknęłam.-Jakoś w liście inaczej do mnie pisałaś...-Odpowiedział z ironią w głosie.-Daj mi w końcu spokój, Potter! Dziewczyny! Idziemy!-Fuknęłam na Rogacza i poszłam z dziewczynami do pociągu. Huncwoci zostali na dworze, patrząc na mnie ze zdziwieniem - oprócz Jamesa, który stał, patrząc się w chodnik. -Lily? Co cię ugryzło?-Zapytała nieśmiało Ann.-Dziewczyny, przepraszam, ale na razie nie chcę o tym rozmawiać. Ten Potter mnie strasznie wkurza!-Powiedziałam, a po chwili znalazłyśmy pusty przedział, gdzie usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać o wakacjach.
***************************************************************************
Po chwili przyszli Huncwoci. Glizdek usiadł najbliżej drzwi - czekał na wózek ze słodyczami -, Remi obok Ann, Dorcas obok Łapy, Łapa obok Rogacza, a Rogacz na wprost mnie - czyli od okna. Ja i James całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Graliśmy w Szachy Czarodziejów, w Gargulki i w Eksplodującego Durnia. Po godzinie poszłam wraz z Remusem przebrać się i założyć swoje odznaki Prefektów. Gdy tak patrolowaliśmy pociąg, Remus nie wytrzymał tej irytującej ciszy i zagadał do mnie:-Lily, o co tak dokładnie pogryzliście się z Rogasiem?-Odparłam mu z ironią w głosie.-To twój przyjaciel ci nie powiedział?-Odpowiedział mi.-Nie odzywa się do nas odkąd poszłyście do pociągu. Łapa próbował coś od niego wyciągnąć, ale James zagroził, że jeśli nie Łapa nie da mu spokoju, osobiście rzuci na niego Avadę.-Zaśmiał się Remus.-I od tej pory się do niego nie odzywamy.-Takiego wkurzonego go jeszcze nie widziałem.-Dodał.-Nie chcę na razie o tym rozmawiać, ale jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć, to nadal jestem na niego zła za to, że przez niego straciłam przyjaciela!-Powiedziałam ze złością w głosie.-Ja cię rozumiem, ale uważam, że to nie jest do końca tylko jego wina.-Remus próbował usprawiedliwić Rogacza.-Jemu naprawdę na tobie zależy. Zmienił się. Całe wakacje - jak wiesz od Łapy - tylko o tobie gadał.-Dodał.-Wiesz co, nie wierzę mu!Nie nawidzę go!On się nie zmienił!-Powiedziałam ze łzami w oczach i zanim Remus zdąrzył cokolwiek powiedzieć, uciekłam do łazienki. Zamknęłam się w toalecie i płakałam. Nie wiem jak długo to trwało, jak przyszły dziewczyny. Dorcas zapytała.-Liluś nic ci nie jest? Wyjdź do nas, proszę.-Po chwili wyszłam. Gdy zobaczyłam się w lustrze, miałam oczy zaczerwienione od łez. Dorcas dała mi krem maskujący zaczerwienioną od płaczu twarz i po chwili wyglądałam, jakbym nigdy nie płakała. Po chwili opowiedziałam wszystko - ze szczegółami - dziewczynom, i zapytałam.-Ann, kto wam powiedział, że tu jestem?-Ann odpowiedziała.-Remus do nas przyszedł i zapytał, czy ciebie tu nie ma. James się zmartwił, ale nic nie odpowiedział. Ja i Dorcas poszłyśmy cię szukać i o to jesteśmy.-Uśmiechnęłam się tylko.-No chodź Lilka, zaraz będziemy w Hogwarcie. Przebieraj się!- I poszłyśmy we trzy przebrać się w szkolne szaty. Potem poszłyśmy do naszego przedziału i usiadłyśmy. Dziewczyny rozmawiały z chłopakami, a ja i James siedzieliśmy, gapiąc się w szybę. Po chwili pociąg się zatrzymał i wszyscy razem poszliśmy do Wielkiej Sali...
***************************************************************************
Na dziś to chyba tyle. Kolejny rozdział w następnym tygodniu...
Dobranoc :D
*Luna*
WITAJCIE!
Będę podpisywać się jako *Luna*
Na tym blogu będę pisała o Zielonookiej (wiadomo o kogo chodzi) i o HUNCWOTACH!!!
Wpisy o Lily i Huncwotach będą się pojawiały co najmniej raz na tydzień lub 2 tygodnie.
Wpisy nie będą aż takie długie. Mogą się zdarzyć błędy ortograficzne, za co z góry przepraszam :).
Czasem będę też wklejała swoje rysunki z Harry'ego Potter'a oraz Zielonookiej i Huncwotów.
Czekajcie cierpliwie... ;)
*Luna*
Subskrybuj:
Posty (Atom)