niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 1 - Wspomnienia...

Witajcie!
Tu *Luna*
A o to obiecany pierwszy rozdział...
Zapraszam do czytania...

***************************************************************************
LILY EVANS

Obudziłam się o 5 rano. Jest piątek, więc jutro lekcji nie będzie. Za oknem blady świt. Koło mojego łóżka, na komodzie śpi w klatce sowa (Kiss). Leżę sobie w łóżku i nie mam zamiaru z niego wstawać zbyt szybko, no bo przecież to ostatnie chwile w moim domu, pokoju - po prostu - w mugolskim świecie. O 11 mam pociąg do Hogwartu. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zobaczę się z Ann i Dorcas - moimi przyjaciółkami. Tęsknię również za Huncwotami, chociaż... nie, raczej nie. A na pewno nie za jednym z nich - Jamesem Potterem. I właśnie w tej chwili przypomniał mi się ten dzień, w którym staciłam mojego pierwszego przyjaciela, który opowiadał mi o Hogwarcie, Azkabanie, dementorach i oczywiście o magii. To on mi powiedział, że jestem czarownicą. To on ,,wprowadził'' mnie w świat magii. Nadal mnie to boli, że on nazwał mnie szlamą. Nie rozumiem nadal tego, jak on mógł mi to zrobić. Z resztą, on mnie już chyba z milion razy przepraszał, a ja mu nie chciałam wybaczyć. Dlaczego? Bo on chciał zostać śmierciożercą - sługą Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Ale winą obarczam całkowicie Jamesa. To on raz ze swoją bandą Huncwotów go poniżał przy innych. To on się nad nim znęcał. Może, gdyby go wtedy nie rozzłościł, Sev nie zrobiłby tego. No ale na chwilę obecną wystarczy wspominania.
***************************************************************************

Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Ubrałam się, wyszczotkowałam włosy, wzięłam prysznic i umyłam zęby. Mama już od 6 rano krząta się w kuchni. Petunia pewnie jeszcze śpi.   Wróciłam do pokoju, żeby nakarmić sowę, gdy nagle... przyleciała brązowa sowa. Wiadomo już od kogo. Od Jamesa. Postanowiłam - po raz pierwszy i ostatni - otworzyć go i przeczytać w całości. Treść listu brzmiała tak:

Droga Lily
Zapewne  nie odpiszesz mi na ten list, ale martwię się o Ciebie. Czy nadal gniewasz się na mnie, że Smarkerus Cię nazwał nie powiem już jak? Jeszcze raz Cię przepraszam. U nas- jeśli Cię to ciekawi - czyli Huncwotów jest ok. Tylko Remi troszkę jest poturbowany po pełni, Black siedzi u mnie całe wakacje, bo jak wiesz uciekł z domu, a Glizdek siedzi u siebie w domu. Moi rodzice ślą Ci pozdrowienia. Do zobaczenia w pociągu!!!

 Twój na zawsze, James


PS. pod spodem jest  też krótki  list od Łapy

Cześć Ruda!
Nie odzywasz się do nas od początku wakacji. Rogacz ma świra. Ciągle bredzi o tobie, jakby napił się Ognistej. Ruda zrób coś z nim, bo go zamorduję.

Łapa

***************************************************************************
Treść listu mnie rozśmieszyła (w szczególności od Łapy), ale list od Rogacza zrójnował mój porządek w głowie. Przez ten list zaczęłam się zastanawiać, czy może jedna James się zmienił, bo jeśli tak, to jestem gotowa mu wybaczyć. Na więcej na razie niech nie liczy. Postanowiłam mu (Rogaczowi) odpisać:

Rogaty Rogaczu
Zgadłeś, nadal się gniewam. Nie mam ochoty do ciebie pisać, ale RAZ mogę zrobić wyjątek. U mnie też jest ok, ale jak na razie nie wybaczę ci, jeśli się nie zmienisz. Daję ci pierwszą i ostatnią szansę. Nie zmarnuj jej. Na więcej nie licz. Pozdrów Łapę, Remusa i swoich rodziców.

NIE TWOJA, LILY

***************************************************************************

No ok, ten list nie jest zbyt długi, ale od razu można z niego wyczytać, że nie ma u mnie szans. Dałam sowie Jamesa list i wypuściłam ją przez okno. Mama woła mnie na śniadanie. Co się dziwić, jest 7:30. Szybko schodzę po schodach (mało co się na nich nie zabiłam) i siadam do stołu. Petunia już jest, ale nawet na mnie nie spojrzałam. Coś tam burknęła pod nosem. Mama podała naleśniki z sokiem klonowym - moje ulubione - i usiadła obok mnie. Tata siedzi na fotelu i czyta gazetę, co chwila popijając kawę. Mama mnie przytuliła. Również przytuliłam mamę.
***************************************************************************

Jestem już na peronie 9 i 3/4. Tata podwiózł mnie na King Cross samochodem, przytulił mnie mocno i dał mi kopertę, z pieniędzmi ,,na drobne wydatki''. Podziękowałam mu i wjechałam wózkiem z kufrem i klatką  z sową na barierkę. Po chwili znalazłam się na peronie 9 i 3/4. Na nim inni rodzice żegnali się ze swoimi dziećmi. To nie sprawiedliwe, żę moi rodzice nie mogą. Właśnie spotkałam Ann i Dorcas.
-Cześć Liluś! Cieszę się, że w końcu jesteś!-powiedziała Ann i mocno mnie przytuliła.-Lilka, już myślałam, że nie przyjedziesz!-Powiedziała Dorcas i również mnie przytuliła.-Dziewczyny, ja też się cieszę!-Powiedziałam radośnie, przytulając je. Jeszcze tak sobie rozmawiałyśmy, gdy nagle... przyszli Huncwoci z Jamesem na czele. Szybko się odwróciłam i zamierzałam wmieszać się w tłum, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Można się domyślić, kto to był. Był to James.-Lily, a ty gdzie się wybierasz? Masz zamiar wrócić się do domu?-Zapytał uprzejmie(?!)-Nie twój interes, Potter!-Odburknęłam.-Jakoś w liście inaczej do mnie pisałaś...-Odpowiedział z ironią w głosie.-Daj mi w końcu spokój, Potter! Dziewczyny! Idziemy!-Fuknęłam na Rogacza i poszłam z dziewczynami do pociągu. Huncwoci zostali na dworze, patrząc na mnie ze zdziwieniem - oprócz Jamesa, który stał, patrząc się w chodnik. -Lily? Co cię ugryzło?-Zapytała nieśmiało Ann.-Dziewczyny, przepraszam, ale na razie nie chcę o tym rozmawiać. Ten Potter mnie strasznie wkurza!-Powiedziałam, a po chwili znalazłyśmy pusty przedział, gdzie usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać o wakacjach.
***************************************************************************

Po chwili przyszli Huncwoci. Glizdek usiadł najbliżej drzwi - czekał na wózek ze słodyczami -, Remi obok Ann, Dorcas obok Łapy, Łapa obok Rogacza, a Rogacz na wprost mnie - czyli od okna. Ja i James całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Graliśmy w Szachy Czarodziejów, w Gargulki i w Eksplodującego Durnia. Po godzinie poszłam wraz z Remusem przebrać się i założyć swoje odznaki Prefektów. Gdy tak patrolowaliśmy pociąg, Remus nie wytrzymał tej irytującej ciszy i zagadał do mnie:-Lily, o co tak dokładnie pogryzliście się z Rogasiem?-Odparłam mu z ironią w głosie.-To twój przyjaciel ci nie powiedział?-Odpowiedział mi.-Nie odzywa się do nas odkąd poszłyście do pociągu. Łapa próbował coś od niego wyciągnąć, ale James zagroził, że jeśli nie Łapa nie da mu spokoju, osobiście rzuci na niego Avadę.-Zaśmiał się Remus.-I od tej pory się do niego nie odzywamy.-Takiego wkurzonego go jeszcze nie widziałem.-Dodał.-Nie chcę na razie o tym rozmawiać, ale jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć, to nadal jestem na niego zła za to, że przez niego straciłam przyjaciela!-Powiedziałam ze złością w głosie.-Ja cię rozumiem, ale uważam, że to nie jest do końca tylko jego wina.-Remus próbował usprawiedliwić Rogacza.-Jemu naprawdę na tobie zależy. Zmienił się. Całe wakacje - jak wiesz od Łapy - tylko o tobie gadał.-Dodał.-Wiesz co, nie wierzę mu!Nie nawidzę go!On się nie zmienił!-Powiedziałam ze łzami w oczach i zanim Remus zdąrzył cokolwiek powiedzieć, uciekłam do łazienki. Zamknęłam się w toalecie i płakałam. Nie wiem jak długo to trwało, jak przyszły dziewczyny. Dorcas zapytała.-Liluś nic ci nie jest? Wyjdź do nas, proszę.-Po chwili wyszłam. Gdy zobaczyłam się w lustrze, miałam oczy zaczerwienione od łez. Dorcas dała mi krem maskujący zaczerwienioną od płaczu twarz i po chwili wyglądałam, jakbym nigdy nie płakała. Po chwili opowiedziałam wszystko - ze szczegółami - dziewczynom, i zapytałam.-Ann, kto wam powiedział, że tu jestem?-Ann odpowiedziała.-Remus do nas przyszedł i zapytał, czy ciebie tu nie ma. James się zmartwił, ale nic nie odpowiedział. Ja i Dorcas poszłyśmy cię szukać i o to jesteśmy.-Uśmiechnęłam się tylko.-No chodź Lilka, zaraz będziemy w Hogwarcie. Przebieraj się!- I poszłyśmy we trzy przebrać się w szkolne szaty. Potem poszłyśmy do naszego przedziału i usiadłyśmy. Dziewczyny rozmawiały z chłopakami, a ja i James siedzieliśmy, gapiąc się w szybę. Po chwili pociąg się zatrzymał i wszyscy razem poszliśmy do Wielkiej Sali...
***************************************************************************

Na dziś to chyba tyle. Kolejny rozdział w następnym tygodniu...



Dobranoc :D

*Luna*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz